top of page
laptop na biurku

Wśród danych

Blog dla przedsiębiorców działających w cyfrowym świecie

  • Zdjęcie autoraMichał Nosowski

Handel używanymi licencjami do oprogramowania, czyli sprawa UsedSoft w praktyce

Zaktualizowano: 24 sty 2022


Czy na kupowaniu licencji warto oszczędzać? Osoby, które chcą wydawać mało na zakup potrzebnego oprogramowania, szukają niekiedy „używanych licencji”. W Internecie można znaleźć bardzo atrakcyjne oferty na zakup kluczy licencyjnych do oprogramowania, kosztujące przykładowo 1/10 ceny, którą zapłacilibyśmy oficjalnemu dystrybutorowi.


Opisywane są one jako używane licencje, z których już nikt nie korzysta. Na tej podstawie można nabyć m.in. możliwość korzystania z systemów operacyjnych Windows. Kupujemy, płacimy (mało), pobieramy oprogramowanie ze strony producenta i wprowadzamy klucz otrzymany od sprzedawcy. Czy to działa? Z reguły działa. Czy jest legalne? Tu niestety sprawa nie jest taka prosta.


Często oferty sprzedaży kluczy licencyjnych zawierają informację, że taka sprzedaż jest legalna zgodnie z prawem UE i orzeczeniami sądów unijnych. O jakie prawo dokładnie chodzi i co to za orzeczenie?


Wyrok TSUE ws. UsedSoft przeciwko Oracle


Chodzi o wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) z dnia 03.07.2012 r. w sprawie UsedSoft GmbH v. Oracle International Corp., który dotyczy problematycznej kwestii handlu używanymi licencjami do programów komputerowych. Ostatecznie Trybunał uznał, że taki proceder jest faktycznie dopuszczalny – czyli można sprzedaż „używany” klucz licencyjny. Takie postawienie sprawy nie oznacza jednak, że jest to działanie kompletnie dowolne i bez jakichkolwiek ograniczeń. Wręcz przeciwnie – Trybunał wskazał na kilka dodatkowych wymogów, które przy takim handlu powinny być spełnione.


Jesteś ciekaw szczegółów wyroku i tego jak wpływa on na handel licencjami? W takim razie zapraszam dalej 😊


Czego dotyczyła sprawa UsedSoft? Czy postanowienia licencyjne podlegają jakimś ograniczeniom?


Spółka Oracle International Corp. (Oracle - ci od oprogramowania bazodanowego) tworzył i udostępniał oprogramowanie komputerowe swoim klientom. Wejście w posiadanie kopii programu możliwe było poprzez jego ściągnięcie ze strony internetowej producenta. Aby pobrać i móc korzystać z oprogramowania, konieczne było też uiszczenie wynagrodzenia na rzecz Oracle. Oracle udzielał klientom prawa do korzystania z oprogramowania i aktualizowania go - licencja była bezterminowa, niewyłączna, nieprzenoszalna). Co ważne – nabycie prawa do korzystania z oprogramowania nie łączyło się z uzyskaniem jakiegokolwiek fizycznego nośnika, który by taki program zawierał.


Z drugiej strony, spółka UsedSoft GmbH handlowała używanym oprogramowaniem komputerowym. Jej cel biznesowy wydawał się prosty i obejmował:

  • nabywanie uprawnień do korzystania z oprogramowania od osób, które były jego pierwotnymi nabywcami (już niezainteresowanymi z dalszego korzystania),

  • a następnie zbywanie tych uprawnień (licencji) dalej na rzecz swoich klientów.

Oracle oczywiście uznawało, że to nie jest zgodne z treścią ich postanowień licencyjnych, które wyraźnie wskazywały, że licencja jest nieprzenoszalna. Stąd też Oracle zdecydowało się pozwać UsedSoft przed sądem w niemczech. Ten zaś, w związku z wątpliwościami jak rozumieć niektóre przepisy unijne, dotyczące praw autorskich do oprogramowania komputerowego, wystąpił z pytaniem do TSUE.

Co dokładnie badał TSUE? Kiedy można handlować używanym oprogramowaniem?


TSUE sprawdzał to, czy w przypadku sprzedaży licencji online (bez fizycznego nośnika), dochodzi do tzw. wyczerpania prawa.


W uproszczeniu, polega ono na ograniczeniu prawa twórcy w zakresie kontroli obrotu nośnikami materialnymi (np. książka), na których znajduje się stworzony przez niego utwór, w sytuacji gdy sprzeda on egzemplarz takiego utworu. W takim przypadku "wtórny" obrót takim nośnikiem jest legalny i nie powoduje naruszania praw autorskich przysługujących twórcy.


Przykład: Po sprzedaży (za zgodą autora) płyty DVD z filmem, autor nie może sprzeciwić się temu, aby obywatel, który nabył taką płytę, odsprzedał ją swojemu znajomemu.


I co ważne, na terenie Europejskiego Obszaru Gospodarczego nie można ograniczać tego jakimikolwiek postanowieniami licencyjnymi czy innego rodzaju umownymi – to wynika z przepisów prawa, które obowiązują bezwzględnie (niezależnie od tego co wpiszemy do umowy).


TSUE miał zbadać to, czy można zrównać proces pobrania oprogramowania ze strony producenta po uprzednim jego nabyciu do zakupienia takiego programu na jakimś materialnym nośniku (np. płyta CD). Ostatecznie uznał, że tak – należy tutaj zastosować analogię i zakup oraz pobranie takiego oprogramowania tożsame jest z zakupem fizycznego nośnika.


Tym samym konsekwencje są podobne i następuje wyczerpanie prawa. TSUE wskazał też, że osoba nabywająca licencję lub zwielokrotniony program jest w identycznej sytuacji (ma takie same prawa) co użytkownik pierwotny. Otwiera to drogę do zbywania oprogramowania na rzecz podmiotów trzecich Natomiast tego rodzaju działanie nie może odbywać się bezwarunkowo.





Podsumowując, efekty wyroku są takie:

  • legalny jest obrót wtórny programami komputerowymi, które zostały zakupione przez nabywcę i ściągnięte ze strony internetowej sprzedawcy (bez znaczenia są klauzule umowne, które tę kwestię inaczej);

  • wtórny nabywca oprogramowania (czyli ten, kto odkupił oprogramowanie od pierwotnego nabywcy) może korzystać z oprogramowania w takim samym zakresie jak nabywca pierwotny, zgodnie z jego przeznaczeniem. Obejmuje to również ewentualne prawo do instalowania czy też zwielokrotniania oprogramowania – o ile jest to oczywiście niezbędne do jego korzystania. Tym samym prawa pierwotnego i wtórnego nabywcy są ze sobą zrównane,

  • pobranie programu ze strony internetowej producenta jest tożsame z zakupem fizycznego nośnika z oprogramowaniem.


O sprawie UsedSoft pisałem też w kontekście wykorzystania Hackintosha. Jeżeli chcesz poczytać na ten temat, kliknij w link.


Handel używanymi licencjami podlega dość rygorystycznym ograniczeniom


Musimy tu powiedzieć o jednej ważnej rzeczy – sprzedawanie używanych licencji nie jest procederem nieograniczonym. Wręcz przeciwnie, TSUE wskazał, że obrót takim oprogramowaniem podlega pewnym dodatkowym, dość rygorystycznym wymogom. Innymi słowy, nie jest tak handlowanie licencjami w każdej formie jest legalne i bezpieczne. Są bowiem ograniczenia! Jakie?

  1. Po pierwsze - zakazano dzielenia i sprzedawania części licencji. Przykładowo zakup pakietu obejmującego prawo do wykorzystania oprogramowania w ramach jakiejś liczby stanowisk komputerowych, a następnie odsprzedaż licencji, na te stanowiska, które są niewykorzystane, jest niezgodna z prawem.

  2. Po drugie - nabywca oprogramowania, który je potem odsprzedaje osobie trzeciej musi usunąć kopię tego oprogramowania ze swojego urządzenia. Gdyby tak nie postąpił to narażałby się na zarzut bezprawnego zwielokrotniania utworu. Istotą jest, żeby w obrocie pozostawała jedna kopia danego programu.

  3. Po trzecie – oprogramowanie musi być pierwotnie wprowadzone do obrotu na terenie Europejskiego Obszaru Gospodarczego, a właściciel praw do programu powinien otrzymać wynagrodzenie z tytułu sprzedaży takiej licencji – innymi słowy, uniemożliwia to sprzedaż na terenie EOG licencji, które zostały pierwotnie zakupione na terenie np. USA, Indii, Chin czy Kanady. Jeśli chodzi o wynagrodzenie, które uzyskuje twórca oprogramowania, to należy wskazać, że uniemożliwia to sprzedaż kopii oprogramowania udostępnionej użytkownikowi nieodpłatnie – np. do testów itp. (chyba, że licencja wyraźnie na to pozwala).

  4. Po czwarte - TSUE wskazał, że cała omawiana kwestia dotyczy licencji bezterminowych, tak aby móc przyrównać oprogramowanie komputerowe pobrane ze strony internetowej do takiego, które znajduje się na fizycznym nośniku.

Uznano też, że wyczerpanie prawa nie dotyczy osobnych umów dot. serwisowania (aktualizacji) oprogramowania. Mimo tego, odsprzedaż programu w już zaktualizowanej formie jest połączone z instytucją wyczerpania prawa. Innymi słowy – te aktualizacje, które zostały zainstalowane przez pierwotnego nabywcę programu, stały się jego integralną częścią. Ale twórca programu nie jest zobowiązany do świadczenia usług serwisowych na rzecz kolejnego, wtórnego nabywcy.


Jak udowodnić, że spełnia się wymogi wskazane w wyroku TSUE?


Sprawa UsedSoft nie skończyła się na wyroku TSUE. Wróciła bowiem do sądu niemieckiego, który miał ocenić (biorąc pod uwagę konkretny stan faktyczny), czy UsedSoft rzeczywiście spełnia wskazane przez TSUE warunki. Jeszcze przed procesem, UsedSoft pozyskiwał od pierwotnych nabywców licencji (czyli pierwotnych klientów Oracle) złożone przed notariuszem oświadczenie, że oprogramowanie zostało nabyte od Oracle, zapłacono za nie wynagrodzenie oraz zostało usunięte z wszystkich nośników, na których było zainstalowane.


Niemieckie sądy stwierdziły, że to UsedSoft musi udowodnić, że nabył prawo do korzystania z programów w taki sposób aby spełnić wymagania wynikające z orzeczenia TSUE – tu można zadać sobie pytanie: czemu to UsedSoft ma wykazywać prawidłowość lub nieprawidłowość swojego postępowania? Niech Oracle samo sobie wykazuje, jeśli ma jakieś zarzuty w tym zakresie? Niestety, w przypadku wyjątku jakim jest wyczerpanie prawa to nie działa – naruszałoby to bowiem ogólną zasadę ochrony praw twórcy/właściciela, w odniesieniu do jego własności intelektualnej.


Co dokładnie powinien wykazać UsedSoft, żeby udowodnić, że może legalnie sprzedawać oprogramowanie?

  • UsedSoft powinien udowodnić, że oprogramowanie zostało wprowadzone do obrotu na terenie Europejskiego Obszaru Gospodarczego i zostało nabyte za wynagrodzeniem zapłaconym twórcy/sprzedawcy,

  • UsedSoft powinien również udowodnić, że pierwotny nabywca usunął oprogramowanie ze swoich urządzeń i już z nich nie korzysta,

  • Certyfikaty notarialne, mające na celu potwierdzenie, że oprogramowanie zostało nabyte przez pierwotnego nabywcę od Oracle w zamian za wynagrodzenie, a następnie usunięte przed sprzedażą na rzecz UsedSoft, są niewystarczające aby udowodnić legalność całej transakcji,

  • Pierwotny nabywca powinien upewnić się, że nabywca finalny nie będzie wykorzystywał oprogramowania niezgodnie z przeznaczeniem (czyli odpowiada za działania innego podmiotu).

W praktyce UsedSoft nie był w stanie tych kwestii udowodnić i finalnie musiał zakończyć sprzedaż używanego oprogramowania Oracle. Nie jest to zresztą specjalnie dziwne, biorąc pod uwagę fakt, że wymogi generalnie były wysokie, ciężar dowodu obciążał UsedSoft, a same dokumenty notarialne okazały się być niewystarczające.

Przenosząc to na grunt polskiego handlu używanymi kluczami licencyjnymi, ciężko jest obronić ten proceder. Większość sprzedawców nie daje jakichkolwiek zapewnień, że oprogramowanie zostało wprowadzone do obrotu na terenie Europejskiego Obszaru Gospodarczego, usunięte z nośników pierwotnego nabywcy albo, że zapłacono za nie wynagrodzenie.


To w praktyce sprawia, że nabywca takiego oprogramowania jest pozbawiony jakiejkolwiek większej ochrony – działa na własne ryzyko i musi liczyć się z tym, że np. twórca oprogramowania uzna, że licencja nie jest legalna, a tym samym zablokuje możliwość korzystania z programu.


Czego orzeczenie w sprawie UsedSoft nie dotyczy?


Istnieją modele biznesowe, całkiem zresztą popularne, których wyrok ws. UsedSoft nie dotyczy – handel licencjami w takim przypadku jest niedozwolony:

  • Licencje ograniczone czasowo –wyrok TSUE nie będzie miał zastosowania, bo dotyczy tylko licencji wieczystych (udzielonych na czas nieokreślony)

  • Oprogramowanie jako usługa (ang. SaaS – Software as a Service lub On-demand Software) – użytkownik nie nabywa egzemplarza programu na własność, a jedynie płaci za prawo do jego używania. Oznacza to, że program, do którego dostęp mamy w chmurze (ang. cloud) będzie wyłączony spod ustaleń wyroku Trybunału.

  • Licencja Enterprise, udzielana dla szerokiej grupy użytkowników – podmiot nabywający licencję nie może jej dzielić, a więc handel takimi „fragmentami” licencji będzie niedozwolony. W praktyce może to uniemożliwić obrót takimi licencjami.




Jeśli masz jakieś dodatkowe pytania dotyczące licencji do programów komputerowych, możesz śmiało się ze mną skontaktować, pisząc na kontakt@bytelaw.pl, albo korzystając z formularza kontaktowego tutaj. #umowywit #licencja #umowydotoproramowania #usedsoft #tsue #oracle


michał nosowski

Nazywam się Michał Nosowski i jestem radcą prawnym specjalizującym się w prawie nowych technologii. Stworzyłem tego bloga po to aby dzielić się swoją pasją - czyli badaniem styku świata IT oraz prawa.

 

W ramach kancelarii ByteLaw, której jestem współzałożycielem, pomagam głównie startupom, software house'om, freelancerom i ludziom zajmującym się marketingiem internetowym. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej, zapraszam do odwiedzenia strony Kancelarii.

Masz jakieś pytania? Możesz się ze mną skontaktować przez poniższy formularz

Wiadomość przesłana! Dziękuję :)

bottom of page